sobota, 8 stycznia 2011

Holandia chce Polaków do pracy. Ale bez zobowiązań

Polacy są nowymi pieprzonymi Marokańczykami, wyławiają ryby z rzek, hałasują i jeżdżą po pijanemu - tak o naszych rodakach piszą holenderskie gazety.


Patrzę na rząd wąskich kamieniczek po przeciwnej stronie ulicy. Zgrabne, filigranowe, mało zdobne. Przejazd uliczką utrudnia kontener budowlany, w nim gruz i kartony, wokół stoi kilkanaście rowerów. To Rotterdam, niezbyt prestiżowa dzielnica, blisko do dworca kolejowego.

Spoglądam w okna. Jestem w Holandii już kilka dni i wciąż nie mogę się nadziwić, że zasłony, firany to wielka rzadkość. - Moi rodzice mówią, że ten, kto wieczorem zaciąga zasłony, powinien się czuć nieswojo, bo widocznie ma się czego wstydzić - mówi znajomy Holender.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz