niedziela, 27 lutego 2011

Lampedusa, przyczółek wśród burzy

Od połowy lutego włoska wyspa przyjęła już kilka tysięcy imigrantów, którzy dotarli tam łodziami z Tunezji. Mimo ograniczonych środków, fatalnej pogody i braku politycznego wsparcia mieszkańcy usiłują opanować sytuację. Reportaż z miejsca, gdzie często słychać, że sytuacja jest jak na wojnie.


Gdy się o tym mówi, robi to oczywiście pewnie wrażenie. Ale trudno znaleźć lepsze słowa niż to, że szykujemy się do wojny.

W przypadku Włoch – jedną podobną mają już za sobą – jest to coś w rodzaju drugiej wojny libijskiej (pierwsza z lat 1911-12 zapewniła Włochom panowanie nad dzisiejszą Libią).

Ot taki szyderczy grymas historii, gdy samoloty C-130 gorączkowo przeprowadzają równoległe ewakuacje – wywozi się Tunezyjczyków z Lampedusy oraz Włochów z Trypolisu, bo teraz po obu stronach tego małego zakątka na Morzu Śródziemnym każdy, kto tylko może, rzuca się do ucieczki i ani myśli o powrocie. 

czwartek, 24 lutego 2011

Lincz na Romach - nie było go, a teraz jest

Prokuratura w Limanowej zajmie się próbą linczu na romskiej rodzinie, choć przed miesiącem przestępstwa nie widziała. To Prokuratura Generalna dyscyplinuje śledczych.


Do Stowarzyszenia Romów w Polsce dotarło właśnie postanowienie limanowskiej prokuratury o podjęciu - umorzonego na przełomie roku - śledztwa w sprawie próby linczu na romskiej rodzinie w Limanowej.

- To pozwala nam wreszcie z ufnością patrzeć w przyszłość, bo dotychczasowa praktyka organów ścigania na to nie pozwalała - mówi prezes stowarzyszenia Roman Kwiatkowski.

Dotąd limanowska policja i prokuratura twierdziły, że próby linczu w Limanowej nie było.

- Ustaliliśmy, że nikt nikogo nie przytrzymywał i nie było też okrzyków wzywających do wieszania ludzi - mówiła w połowie stycznia "Gazecie" Janina Tomasik, szefowa limanowskiej prokuratury.

Decyzja zbulwersowała Romów, bo był to najbardziej drastyczny w ostatnim czasie przykład konfliktu polsko-romskiego. W centrum miasta blisko sto osób próbowało wedrzeć się do mieszkania skonfliktowanej z sąsiadami rodziny D. Krzyczeli, że zrobią w końcu porządek z Romami - tak krótko po zajściu relacjonowali świadkowie. Wystraszeni Romowie zabarykadowali się w mieszkaniu. Tłum szykował się do szturmu.

wtorek, 22 lutego 2011

Zakaz wstępu dla Romów. Śledczy: Nie doszło do znieważenia

Poznańska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie niewpuszczania do poznańskich lokali osób narodowości romskiej. Zdaniem prokuratury nie doszło do publicznego znieważenia z powodu przynależności rasowej.


- Prokuratura uznała, że można mówić jedynie o ewentualnym wykroczeniu polegającym na "bezzasadnej odmowie wyświadczenia usługi przez osobę zajmującą się zawodowo świadczeniem usług, względnie o naruszeniu dóbr osobistych" - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus. Wniosek o zbadanie sprawy niewpuszczania do lokali gastronomicznych w Poznaniu osób narodowości romskiej złożył w styczniu poznański radny Norbert Napieraj. Powoływał się na doniesienia prasowe dotyczące zdarzenia, do jakiego doszło w dwóch lokalach w Poznaniu, skąd wyproszono lub w ogóle nie wpuszczono klientów wyłącznie z uwagi na ich romskie pochodzenie.

niedziela, 20 lutego 2011

Dajcie im pracę!

Włochy proszę Brukselę o wsparcie finansowe w związku z napływem imigrantów na Lampedusę. Ale zamiast zwiększać budżet Frontexu, Unia powinna raczej zmienić politykę azylową i zacząć wspierać integrację gospodarczą imigrantów.


Rząd w Rzymie prosi Europę – w imię solidarności, która nakazuje, by ciężar, jaki jej przyszło dźwigać, był rozłożony równomiernie – o wzięcie udziału w rozwiązaniu problemu nękającego Lampedusę.

Chodzi nie tylko o współfinansowanie patroli granicznych – co już robi Frontex- ale także o zaoferowanie gościny części tych uciekinierów, którzy już tu dotarli.

Włochy zwróciły się do sprawujących przewodnictwo w UE Węgier o zwołanie nadzwyczajnego szczytu, który ma ustalić terminy i sposób podziału zadań związanych z przyjmowaniem uchodźców i rozpatrywaniem wniosków o azyl.

Wielu z nich, jak się wydaje, i tak ma zamiar opuścić nasz kraj. Polityczni uciekinierzy, tak jak ogół imigrantów, mają skłonność do osiedlania się tam, gdzie już zamieszkują ich krajanie.

Największe skupiska Tunezyjczyków i pozostałych ludów północnoafrykańskich w Europie znajdują się obecnie poza Włochami – głównie we Francji i Hiszpanii.

sobota, 19 lutego 2011

Ścigajcie rasistów

Prokurator generalny napomina prokuratorów, by poważniej zajęli się ksenofobicznymi przestępstwami. Blisko 80 proc. zgłoszonych spraw prokuratury umarzają lub odmawiają wszczęcia postępowania.


W piśmie do prokuratorów apelacyjnych sprzed kilku dni prokurator Andrzej Seremet ocenia, że "zbyt pochopnie" pozbywają się takich spraw, uzasadniając to brakiem znamion przestępstwa. Gdy na murach, nagrobkach lub synagogach ktoś narysuje swastykę, gwiazdę Dawida na szubienicy albo napisze "heil Hitler" czy "Żydzi do Izraela", prokuratorzy potrafią odmówić wszczęcia sprawy. Uzasadniają to tym, że nie ma tu propagowania faszystowskiego ustroju czy nawoływania do nienawiści, bo brakuje dowodu, że sprawca miał faszystowskie lub antysemickie poglądy.

piątek, 18 lutego 2011

Aby polityka migracyjna była klarowna

Merkel, Cameron, Sarkozy… Jeden po drugim, wszyscy trzej przywódcy państw europejskich uznali, że „wielokulturowość okazała się całkowitą porażką”. To słowa niemieckiej kanclerz jeszcze z października zeszłego roku, ale podchwycił je na początku lutego brytyjski premier, a następnie, klika dni później, francuski prezydent.

Zanim okaże się, czy rzecz ze sobą skonsultowali i czy Berlusconi bądź Zapatero pójdą w ich ślady, należałoby stwierdzić, że w ten sposób „Europa mówi ‘mea culpa’”, zauważa mołdawski dziennik Timpul: „Po tym jak przez ponad pięćdziesiąt lat uczyła nas traktowania mniejszości narodowych, teraz zmienia podejście!”

sobota, 12 lutego 2011

Prawdziwe znaczenie słowa tolerancja

Najpierw Merkel, potem Cameron, teraz Sarkozy. W całej Europie filozofia wielokulturowości i jej dziedzictwo są w odwrocie. Jednak według socjologa Franka Furediego wielokulturowość dzieli, ponieważ promuje nie tolerancję, lecz pobłażliwą obojętność.


Brytyjski premier David Cameron już dawno powinien był odrzucić filozofię wspieranej przez państwo wielokulturowości. Ma rację, że dzieli ona ludzi i niszczy tkankę społeczną. Nie powinien jednak winić za to idei tolerancji.

W przemówieniu wygłoszonym 5 lutego w Monachium, podczas szczytu ds. bezpieczeństwa, błędnie twierdził, że to właśnie tolerancja odpowiedzialna jest zarówno za porażkę koncepcji państwa wielokulturowego, jak i za rozwój islamskiego terroryzmu. „By rzecz ująć szczerze, potrzebujemy o wiele mniej biernej tolerancji ostatnich lat, a o wiele więcej aktywnego, muskularnego liberalizmu”, powiedział brytyjski premier.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Multi-kulti otrzymuje kolejny cios

Kilka miesięcy po kontrowersyjnych słowach Angeli Merkel o tym, że wielokulturowe społeczeństwo w Niemczech poniosło „całkowitą porażkę”, podobne w tonie wystąpienie premiera Davida Camerona na nowo rozogniło w brytyjskiej prasie debatę o tożsamości narodowej.


„W myśl doktryny państwa wielokulturowego – mówił Cameron na niedawnym międzynarodowym szczycie w sprawie bezpieczeństwa w Monachium – zachęcaliśmy w istocie różne kultury, by żyły odrębnym życiem, w oddzieleniu od siebie i od głównego nurtu społeczeństwa. Nie potrafiliśmy dać im przekonującej wizji społeczeństwa, do którego chciałyby należeć”. To z kolei, jak oświadczył brytyjski premier, doprowadziło do tego, że „niektórzy nie potrafią stawić czoła horrorowi przymusowych małżeństw”, to także jest głównym źródłem radykalizmu, który może przeradzać się w terroryzm.

Cameron stwierdził, że Wielka Brytania musi przyjąć doktrynę „muskularnego liberalizmu”, by egzekwować wartości takie jak równość, prawo i wolność słowa w całym, choć podzielonym na różne części, społeczeństwie. Ostrzegł ugrupowania muzułmańskie, że jeżeli nie poprą równych praw dla kobiet i nie będą promowały integracji, stracą dostęp do pieniędzy publicznych. Wszyscy osiedlający się w Wielkiej Brytanii muszą znać angielski, a w szkołach uczyć się będzie brytyjskiej kultury.

sobota, 5 lutego 2011

Top Gear sparks Mexico complaints

Mexico's ambassador in London has complained to the BBC over "offensive, xenophobic and humiliating" comments made about his country on Top Gear.


Eduardo Medina Mora has written to the BBC about "insults" made by Richard Hammond, Jeremy Clarkson and James May.

Discussing a Mexican sports car, Hammond said vehicles reflected national characteristics so "Mexican cars are just going to be lazy".

Wietnamska opozycjonistka została Polką dzięki prezydentowi

Prezydent Bronisław Komorowski nadał polskie obywatelstwo wietnamskiej opozycjonistce i działaczce na rzecz praw człowieka Ton Van. Pod koniec stycznia do prezydenta trafiła petycja w sprawie nadania Ton Van Ahn polskiego obywatelstwa.


Pod petycją podpisało się kilkadziesiąt osób ze świata mediów, kultury, nauki i polityki: m.in. Władysław Bartoszewski, Adam Michnik, Jerzy Hausner, Andrzej Seweryn.

Wietnamskiej opozycjonistce groziła deportacja do Wietnamu, autorzy petycji argumentowali, że po deportacji może ona trafić do obozu koncentracyjnego. Podkreślali, że Ton Van Anh od 18 lat przebywa w Polsce legalnie, co w myśl ustawy o obywatelstwie polskim, pozwala na jej naturalizację.