niedziela, 14 listopada 2010

Co się stało z państwem duńskim?

Dania – niegdyś przyjazna wobec przybyszy z innych krajów – dziś kipi nienawiścią do imigrantów. Frankfurter Rundschau przestrzega – Europa może wkrótce pójść jej śladem.


Za siedmioma górami, za siedmioma lasami było sobie kiedyś państewko o nazwie „Dania”. Leżało ono na północy Europy i słynęło z życzliwości wobec cudzoziemców oraz liberalizmu w kwestiach społecznych. Jego obywatele byli dumni ze swych postępowych poglądów i mogli uchodzić za wzór do naśladowania dla reszty Europy. Dziś ten skandynawski kraj pojawia się na pierwszych stronach gazet głównie za sprawą ksenofobii i najsurowszych w Europie przepisów imigracyjnych, które, gdy je porównać z duchem liberalizmu, jaki panował tam do niedawna, zakrawają na kpinę. Owszem, Dania to wciąż wzór do naśladowania – z tą jednak różnicą, że ci, którzy obecnie sekundują jej mieszkańcom, wywodzą się z zupełnie innego obozu. „Przyjęte przez nas przepisy będą wkrótce służyły za punkt odniesienia dla innych krajów”, chełpią się przedstawiciele tamtejszej prawicy. Jak pokazują doświadczenia ostatnich lat, wygląda na to, że wkrótce trzeba będzie przyznać im rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz