czwartek, 21 kwietnia 2011

Polscy bankruci z Wysp

Ogłaszają niewypłacalność, bo żyli ponad stan albo chcą wrócić do kraju bez długów.


Tomek (imię zmienione) niecałe dwa lata temu otworzył pod Londynem minidelikatesy, potem biuro doradcze, wreszcie zaczął współpracę z miejscowym pubem.

Na rozwój brał jeden kredyt za drugim. Pożyczane pieniądze miały być też lekarstwem na biznesowe kłopoty, które z czasem się pojawiły.

Była też niechciana ciąża narzeczonej, kosztowny ślub, lepsze mieszkanie... Gdy długi sięgnęły niemal 30 tys. funtów, Tomek bliskich odesłał do Polski, a sam ogłosił bankructwo. – Gdyby o kolejne pożyczki nie było tak łatwo, pewnie wciąż miałbym dobrze prosperujący sklep – wzdycha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz