Rzecznik praw dziecka interweniuje w sprawie mongolskiego chłopca, którego rodzina ma być deportowana z Polski. "Wyrzucenie go ze środowiska, z którym się zżył i odesłanie do kraju o tak odmiennej kulturze, mogłoby złamać mu życie" - przekonuje Marek Michalak.
Pięcioosobowa rodzina Batdavaa przebywa w Polsce od 2000 r., mieszkają w Krakowie; najmłodszy syn urodził się już w naszym kraju.
Mówi tylko po polsku, nie mongolska, a polska kultura jest jego kulturą: czy ma się z nią rozstać?
Rodzina, mimo że od 12 lat przebywa w Polsce, dotąd nie zalegalizowała swego pobytu. Na początku bieżącego roku rodzina, decyzją wojewody małopolskiego, została umieszczona w ośrodku dla uchodźców w Przemyślu; grozi jej deportacja do Mongolii.
Dwóch starszych synów to studenci krakowskiej AGH, najmłodszy Robert - urodzony w Polsce - uczęszcza do szkoły podstawowej. To w jego sprawie zwrócono się do RPD, który - jak dowiedziała się PAP - podjął interwencję w tej sprawie.
- Pracownicy mojego biura skontaktowali się z Urzędem ds. Cudzoziemców, zapoznali się z dokumentacją dotyczącą tej rodziny. Jestem przekonany, że ta interwencja musi zakończyć się sukcesem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz