Dwudziestu pięciu uchodźców udusiło się właśnie pod pokładem łodzi zmierzającej do Włoch. Nie jest to zaledwie kolejny epizod w kryzysie uchodźców, który od niepamiętnych czasów trwa w okolicach południowego wybrzeża Starego Kontynentu. Przeciwnie – to część strategii, jaką Europa przyjęła, by odstraszać poszukujących tu azylu.
Basen Morza Śródziemnego to nic innego, jak masowy grób. Tylko od początku roku zginęło tu ponad 1800 osób. Zmarły z pragnienia lub utopiły się. Zabił je lodowaty mróz europejskiej polityki imigracyjnej. Wyspa Lampeduza jest jak tratwa dla rozbitków uciekających ze swoich domów.
Wielu z nich nigdy do niej nie dociera. Tych, którym się to udaje, czeka natomiast rozczarowanie. Odsyła się ich bowiem z powrotem. Na taki los skazana jest większość uchodźców. Jeśli cokolwiek działa skutecznie w unijnej polityce ds. uchodźców, są to z pewnością procedury repatriacyjne.
Kiedy okazuje się, że stare umowy dotyczące właśnie repatriacji da się podpisać bez większych zmian również z nowymi afrykańskimi rządami, europejscy ministrowie reagują z zadowoleniem. Działa stara zasada: „co z oczu, to z serca”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz